15 lipca 2018 początek X Zlotu Młodzieży Polonijnej we Wrocławiu, upalna lipcowa niedziela z finałem Mistrzostw Świata w piłce nożnej w tle. Radosne spotkania i okrzyki powitania ze znajomymi z poprzednich lat. Nowicjusze z zazdrością patrzą na wybuchy czułości i szczęścia starszych Polonicusowców.
Pierwsze dni we Wrocławiu, nie nocujemy w hostelu na rynku jak w minionych latach, co oddala nas od wielu atrakcji i epicentrum pulsującego życia, a daje więcej spokoju i bezpieczeństwa. Zaletą Zlotów jest elastyczność programu i choć na pierwszy wieczór przewidziano coś innego, to na życzenie uczestników wszyscy oglądamy mecz i kibicujemy nie bacząc na fakt, że tylko jeden uczestnik reprezentuje narodowość obecną w finale. Na szczęście wystarcza czasu na zabawy integracyjne.
Następnego dnia gry miejskie z wrocławskimi krasnalami w tle i żmudne poszukiwania figurek ukrytych w zaułkach i zakamarkach, wykonywanie zadań i zbieranie punktów. Po południu park linowy na Wyspie Opatowickiej i zajęcia z malowania ceramiki. Bogaty program zrealizowany przy przepysznej, słonecznej pogodzie.
Następny dzień deszczowy, większość Polonicusa jedzie do parku rozrywki ENERGYLANDIA szaleć na diabelskich młynach i kolejkach górskich. Kilka osób zostaje, zwiedza Muzeum Miasta Wrocławia, gra w bowling i wydaje pieniądze w galeriach handlowych.
W środę zmieniamy otoczenie i wyjeżdżamy do Piechowic na letnisko, gdzie zatopieni w urodzie Karkonoszy będziemy się bawić przez dziewięć dni. Polonicus od zawsze oferuje klasyczne obozowe rozrywki dla młodzieży typu ognisko, dyskoteka, wędrówka po górach, biegi po lesie na orientację czy zabawa w wytropienie generała. Obowiązkowo jest siatkówka, piłka nożna, ping pong i badminton. Z nowszych atrakcji jest paintball, caraoke czy zajęcia survivalowe. Zawsze śpiewamy ze śpiewników zestaw obowiązkowych piosenek z obowiązkowym wydzieraniem się przy HEJ SOKOŁY, co przydaje się również w innych kontekstach imprezowo-towarzyskich.
Program Polonicusa uwzględnia i wykorzystuje atrakcje lokalne. W tym roku np. hutę szła kryształowego Julia, uzdrowisko Szklarską Porębę czy zamek Chojnik. Atrakcją niezależną od pogody i urody świata za oknem są warsztaty. W tym roku oprócz zajęć z malowania ceramiki można było poznać tajniki teatralnych inscenizacji skeczy kabaretowych lub zagrać w inscenizacji mniej znanej, polskiej legendy. Młodzi ludzie sami tworzyli alternatywne wersje legend podkręceni wieczorem oglądania filmów z nowymi wersjami legend na youtubie.
Na Polonicusie w roku 2018 nie było nudno, a debiutanci na zlocie za rok mogą wrócić i już z zazdrości patrzeć na entuzjastyczne powitania starych przyjaciół, bo wstąpili do grona bywalców, zostali wtajemniczeni i należą od teraz do Polonicusowej rodziny. Każdy na pamiątkę zabrał koszulkę, worek-plecak i magnes ceramiczny z zajęć plastycznych. Ale nie ten wymalowany przez samego siebie, tylko ten ofiarowany przez tajemniczego przyjaciela wyłowionego drogą losowania.
Warto wspomnieć życzliwych właścicieli pensjonatu HORYZONT, gdzie przez 10 dni rozpieszczano nas kulinarnie, serwowano dobre domowe jedzenie (masło własnej produkcji!) z uwzględnieniem potrzeb wegetarian i wegan. Odjazd do Wrocławia ze starej, podupadłej, ale urokliwej stacyjki kolejowej Szklarska Poręba Dolna był wzruszającą klamrą zamykającą czas szczęśliwych wakacji dla 40 uczestników i ich opiekunów.
do nas
na Facebooku
na Facebooku
FreyaTV